„Ukrawaj często, a mało, a jedz, byleć się jeno chciało!”
/O zachowaniu przy stole,Przecław Słota – XV w./
Chce się jeść, oj chce…bo wędrówka wymaga sporo energii – a więc – trzeba gotować.Samodzielnie, bo mrówka wędrowna oszczędna i pracowita jest.
Zaznaczam, że na biwaku i kempingu nie korzystam z energii elektrycznej!!! Trochę ze skąpstwa ale głównie dla zasady: „komfort mam w domu, a biwak to biwak i już!”
Światło daje lampa naftowa oraz świece / romantycznie jest…./a do gotowania służy butla gazowa oraz grill.
Brak lodówki wymusza odpowiednią organizację dnia.Produkty żywnościowe kupuję, w miarę możliwości na bieżąco. Mięsko i ryby – w ostatniej kolejności – najlepiej wieczorem, w drodze powrotnej z wędrówki.Zazwyczaj to się udaje.Pobyt na kempingu zaczynam od wyrobienia znajomości w pobliskim barze – w celu zapewnienia możliwości mrożenia wkładów do lodówki turystycznej.Uśmiechy, czekolada, miłe słowa, zazwyczaj rozwiązują problem.
Na niektórych kempingach taka usługa jest normą ale niestety jeszcze nie w Polsce!
Sprawy organizacyjne mamy więc już załatwione. Przystępujemy do działania.