Spokojnie, to wcale nie tak daleko. Polska, Mierzeja Wiślana. Najbardziej znana miejscowość to Krynica Morska. Pełna turystów i całego tego”urlopowego hałasu”. Jedziemy dalej na wschód i po około15 km napotykamy ostatnią na terytorium Polski wieś rybacką – Piaski. Nie ma jej na wielu mapach, ukryta w lesie, położona na wąskim skrawku lądu pomiędzy wodami Zatoki Wiślanej a Bałtykiem, do granicy Państwa ok. 3 km.
Właśnie bliskość i pewna niedostępność granicy z Rosją potęguje wrażenie „końca świata”. We wsi jest absolutnie minimalnie rozwinięta sieć sklepowo- knajpiana a więc i turystów względnie niewiele bo to miejsce dla „odważnych i zahartowanych”. Do brzegu Zalewu Wiślanego przylega Kemping i tu zaczyna się przygoda. Oprócz miłego gospodarza wita nas stadko dzików, które są tu codziennością. Teren obszerny, ładnie utrzymane pole namiotowe , trzeba jednak uważać bo koła samochodu często zapadają się w piaszczyste podłoże. Zaplecze sanitarne to: kilka kontenerów WC, dwie kabiny prysznicowe wielkości budki telefonicznej, oraz szereg kranów z wodą /wyłącznie zimną/ uzupełnionych metalowymi zlewami. Ta „umywalnia” przykryta jedynie wiatą,stanowi miejsce toalety kobiet i mężczyzn /razem, a, jak!/ oraz miejsce do zmywania naczyń kuchennych oraz prania /ręcznie!/. Nad głowami osób korzystających z tych udogodnień, wieczorem unoszą się roje owadów i bardzo aktywnych pająków. Ale……. wszystko utrzymane w nienagannej czystości!!!!! A owady i pająki to w naturze – normalka !
Niewątpliwą zaletą tego miejsca jest wyjątkowo niska cena.
Osobliwością tego miejsca jest to, że 80% gości stanowią Niemcy.
Najczęściej jednak mieszkają we własnych przyczepach kempingowych wyposażonych w toalety. Są to najczęściej ludzie urodzeni na tym terenie ,tuż przed II Wojną. Z jednym z nich, udało się nawiązać na tyle bliskie relacje, że razem przerobiliśmy na nowo kawał historii dotyczącej tych terenów ,a na koniec, wspólnie recytowaliśmy „Stoi na stacji lokomotywa…” po polsku….
Najważniejsze jednak jest to co można w tym dzikim zakątku robić.
Od strony morza, można spacerować od granicy Państwa do Kątów Rybackich pokonując kilometry dziewiczo pustych plaż, po drodze odwiedzić unikatowy w Europie Rezerwat Kormoranów.
Od strony Zalewu Wiślanego kursują statki do Fromborka, a tam już czeka Mistrz Kopernik…. Szerokość Mierzei Wiślanej w tym miejscu wynosi ok 2 – 3 km więc można bez trudu przemieszczać się od morza do wód wiślanych.
Lądem i samochodem dotrzeć można do Elbląga i równie unikatowej atrakcji, jaką jest spływ Kanałem Elbląskim do Ostródy… ale to temat na osobną opowieść.
Wieś jest rybacka, więc podstawą wyżywienia są ryby. Od strony morza – morskie, wprost z łodzi, za bezcen. Od strony Zalewu Wiślanego – słodkowodne np. sandacze też wprost od rybaków. Ryby są tanie ale trzeba je samemu „sprawić”. Nasz kemping wyposażony jest w osobne do tego celu stanowiska.
Gdziekolwiek by się nie ruszyć, widoki zapierające dech w piersiach i spokój, cisza, natura…
Ach… „piękna nasza Polska cała” …
No i tak, że koniec świata ;)Ale jakie pejzaże za to cudne!
PolubieniePolubienie
w tych Piaskach mieszka i prowadzi pensjonat moja i Eli znajoma. A swoją drogą chętnie obejrzałabym kormorany na zywo i spacerowała wyludnioną plażą, wtedy można się skupić i pomyśleć spokojnie o wszystkim.http://turystykaemerytki.blog.onet.pl/
PolubieniePolubienie
Ela się do tego nie przyznała! Kormorany, w dużej ilości, nie są tak romantyczne jak te od Szczepanika :”sznur kormoranów w locie splątał się….” są wręcz szkodnikami i strasznie śmierdzi tam gdzie mieszkają…produkują bowiem wyjątkowo dużo odchodów. Byłam rozczarowana bo skojarzenia z wspomnianą piosenką to czysty romantyzm przecież..
PolubieniePolubienie