Niewysokie, dość łagodne, ale niezwykle urokliwe, góry.
Małe nóżki zdeptały więc wszystkie okoliczne ścieżki i szlaki turystyczne. Znałam tam każde źródełko i zajadałam się borówkami /jagody/ wprost z bujnych krzaków. Z buzią granatową od borówek odwiedzałam Górali w ich dymnych bacówkach i pilnowałam stada owiec na Hali Długiej. Zaprzyjaźniłam się z poczciwym koniem młodego górala – schroniskowym „zaopatrzeniowcem”. Co drugi dzień mozolnie wspinał się szlakiem z Kowańca na Turbacz. Przywoził żywność i wszystko co potrzebne turystom.To tu spotkałam uroczego Osiołka, który stacjonował na terenie Schroniska i budził nas rankiem swoim śmiesznym głosem :
-aaaaaa.jjjjiiiiiiiiiiiiii !……aaaaaaaaa jjjjiiiiiiiiiiiiii !
To wtedy wykuło się zamiłowanie do górskich wędrówek. Potem kontynuowane przez długie lata szkolne i studenckie.
Nie zliczę ilości wejść na Turbacz. Do dziś bywam tam często. Lubię to stare i niezmienione odkąd pamiętam Schronisko im.Władysława Orkana. Rozczula mnie zawsze ten sam widok suszących się na sznurach, schroniskowych prześcieradeł…..
W schronisku najważniejsza była i jest Jadalnia. Nie Restauracja, żaden tam Bar , ale właśnie Jadalnia. Sala pełna drewnianych stołów i ław służyła bowiem do samodzielnego przygotowywania posiłków na bazie plecakowego prowiantu.
Wrzątek – gorąca woda w porcelitowych kubkach. Z tego wrzątku turyści samodzielnie przygotowywali herbatę lub kakao z mleka w proszku.
To tu, wieczorami rozbrzmiewały dźwięki gitary towarzyszące turystycznym śpiewaniom.
To tu, w razie potrzeby, na drewnianej podłodze układano się do snu ….. Obowiązywała zasada, że żaden turysta o zmroku nie może być pozbawiony schronienia.
Taki był górskich wędrowców kodeks i rytuał.
Nucę słowa starej turystycznej piosenki:
….”jasno płonie watra w lesie
echo piosnkę niesie w dal…
i rozlega się dokoła
pieśń cudownych gorczańskich hal…
przy ognisku wiara siedzi
i gotuje barszczyk swój,
a kto barszczyk ten spróbuje
ten prawdziwy, gorczański zbój”….
autor nieznany
cytuję z pamięci !!!!!!
Ech, wspomnienia. W takich miejscach nie widzi się tylko co obecne ale i także to co było kiedyś. Idąc przez takie miejsca przeplatają się nawzajem obrazy teraźniejszości z obrazami przeszłości.
PolubieniePolubienie
Oj tak. Duchu…. czuje się także klimat, to co ulotne i nijak opowiedzieć się nie da.Dobrze mieć takie wspomnienia i takie miejsca gdzie można wracać.
PolubieniePolubienie
Klik dobry:) Powroty w miejsca z dziecinnych czy młodzieńczych wędrówek mają w sobie ogromny ładunek emocjonalny i na zawsze pozostają ukochane.A czy w Gorcach jeszcze ,gorze’ ?
PolubieniePolubienie
Oj „gorze”, „gorzeje” serce gdy widzę te góry…..szłoby się, szło tymi halami, hen…daleko !
PolubieniePolubienie
Witaj mróweczko! Aż łza się w oku kręci bo wspominasz moje szkolne czasy w Nowym Targu.Jako uczeń wędrownik zostałem oddelegowany przez rodziców i zamieszkałem w internacie na ulicy Kostki Napierskiego.Wielokrotnie chodziliśmy na Turbacz,nocując nawet w bacówkach.Pod drzewami rosły dorodne grzyby.Oprócz grzybków konsumowaliśmy bunc i żentycę ale dopiero na drugi dzień rano.Pamiętam ciuchcię z Krakowa 0,15 i na rano już się było na miejscu.Swietne lody od Sikorowej i Franka ,który ceprowi mówił,” jak ci dom w kufe to obocys”,a ja nie rozumiałem o co chodzi,do czasu.Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Och…Bob…coraz więcej nas łączy ! Czy to widzisz ???? Hi,hi,hi…. Wkrótce będzie o Nowym Targu…. a jakże. i o lodach…..a jakże by inaczej.Ale,ale…. syndrom „dnia następnego”……i żentyca / jako lek – w wieku szkolnym ????? Ha !!!??ps ciekawa jestem kto zapyta co to jest żentyca ?????
PolubieniePolubienie
A nie lepsza jest maślanka, albo serwatka na „syndrom dnia następnego” ???
PolubieniePolubienie
Żentyca to jest właśnie to o czym myślisz ale z mleka owczego….pozostałość przy produkcii sera owczego.
PolubieniePolubienie
Takiego rarytasu, przyznam, że nie znam. Muszę popróbować. Nie wiem tylko, czy konieczny jest drugi dzień? Można wypić w pierwszy dzień?
PolubieniePolubienie
Noooo…. wiedziałam,że „cepry” nie znają żentycy. Oczywiście,że można pić pierwszego dnia i każdego następnego też. Pyszne.
PolubieniePolubienie
Ile pięknych, turystycznych piosenek o Gorcach! ,,Pusto w Gorcach jest jesienią”, ,,Zżółkła trawa na stokach Turbacza” itp… Ileż wspomnień!
PolubieniePolubienie
Witaj Zgago ! A to znasz? „…od Turbacza wieje wiatr, niesie nam tę wieść, że tej nocy szczyty gór pokrył biały śnieg?…….”Pozdrawiam mocno !
PolubieniePolubienie