W celu polubienia należy dany obiekt /rzecz, osobę/ przytulić. Taka była sugestia wynikająca z komentarza pod relacją z wyprawy na Kopiec Kościuszki. Ha, ale jeśli obiektem jest ponad czterdziesto metrowy Kopiec usypany na cześć i chwałę Marszałka Józefa Piłsudskiego?
Przytulanie kolosa to dopiero wyzwanie! A jednak próbowałam!
Niech będzie, że kopcowa przytulanka i próba polubienia to moje osobiste obchody Dnia Niepodległości. Będzie mi to tak zaliczone choć wędrówka była wczesną jesienią? Grunt, że pora roku się zgadza a parę tygodni w „te czy we wte” nie robi wielkiej różnicy. Prawda?
Ścieżka, a właściwie szeroka i wygodna spacerowa droga ku kopcowi wiedzie przez uroczy, gęsty Las Wolski. Sporą część trasy wytyczono wzdłuż ogrodzenia Ogrodu Zoologicznego co zapewnia spacerowiczom dodatkowe, atrakcyjne towarzystwo. Na starcie pokłoniłam się dostojnym słoniom, a potem pozdrawiałam kolejnych lokatorów ogrodowych wybiegów zaglądając przez szpary w płotach oraz nasłuchiwałam pohukiwań mniej lub bardziej egzotycznych ptaków zgromadzonych w potężnej wolierze.
Na szczęście żaden z drapieżników i osobników uzbrojonych w kopyta nie odwzajemniał zainteresowania wścibskich ludzi i można się było bezpiecznie rozkoszować zielenią, dostojeństwem sędziwych drzew i zapachem jesiennego lasu. W gęstwinie pomykali poszukiwacze grzybów, którzy swoje zbiory prezentowali potem pasażerom autobusu wiozącego nas do centrum miasta. Szczególnie pięknie obrodziły wówczas dorodne kanie. Ach, ten zapach unoszący się z kubełków i koszyków zupełnie nie pasujący do miejskiego autobusu:)
Ale oto, na koniec pracowitego dreptania, zza drzew ukazuje się ON! Wielki i dostojny bez wątpienia Kopiec Marszałka! Uff, warto przysiąść w podziwie i posilić się krakowskim obwarzankiem zapobiegliwie schowanym w podróżniczej torbie.
Budowla powstawała w latach 1934 -1937. Przetrwała czasy okupacji niemieckiej ale po wojnie władze Polski Ludowej dokonały sporych zniszczeń demontując płytę z wierzchołka i pozwalając dzikiej zieleni swobodnie zarastać pracowicie usypane zbocza. Renesans kopca nastąpił w 1981 roku, a kopiec w obecnym stanie oddano w użytkowanie krakowian w 2002 roku.
Po dokładnych oględzinach, przytulaniach i kontemplacji widoków dostępnych z wierzchołka stwierdzam, że obiekt nadaje się do polubienia. Tak, jest przyjaznym miejscem do plenerowego wypoczynku. Można tu piknikować, chłonąć leśną woń i wystawiać się na chłostanie wiatrem stojąc na wierzchołku. Można obserwować startujące i lądujące na lotnisku w Balicach samoloty. Odgadywać dokąd to leci taki samolocik i dlaczego beze mnie?
Wędrówka szlakiem krakowskich kopców dobiega końca. Pozostał do odwiedzenia jeszcze tylko jeden, najmłodszy i najmniejszy z kolekcji. Przyjdzie i na niego pora a na razie kopcom robię pa!
Tak to pięknie pokazałaś, że sama mam ochotę być na tym kopcu, ale jak sobie pomyślę, że mam leźć w ten ziąb z moim reumatyzmem, to od razu przychodzi myśl, by ta Wędrowniczka chodziła, ponieważ potrafi pięknie pisać, robi ciekawe zdjęcia, a w dodatku umie się przytulać.
Serdeczności zasyłam
PolubieniePolubienie
Reumatyzm to nie jest dobry towarzysz spacerowy. Proponuję poszukać lepszego:-) I koniecznie z przytulaniem!
PolubieniePolubienie
Klik dobry:)
Pięknie by jeszcze było, gdyby dla dobra Niepodległej mrówkojady przytulały się z mrówkami. Czyż nie?
Pozdrawiam i mocno przytulam.
PolubieniePolubienie
Tak, mrówkojady też przytulamy z narażeniem życia ale i z nadzieją lepszej, wspólnej przyszłości w Niepodległej!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak jest! Przytulamy! Podobno przytulanie wyzwala dobro, a to skutkuje dobrem Niepodległej.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I znowu wiem więcej! Może się przyda…
PolubieniePolubienie
Przyda się niewątpliwie!
PolubieniePolubienie
Chciałam się także zapytać nieśmiało, dlaczego te samoloty odlatują również beze mnie? Może coś wiesz o tym?
Serdeczności i uściski
PolubieniePolubienie
Uważam, że to gruba niesprawiedliwość i wzywam samoloty do opamiętania:))
PolubieniePolubienie