Co w plażowej trawie piszczy? Sprawdzam!

W połowie czerwca, skoro podróże na letniska ograniczone post pandemicznym i każdym innym reżimem, pora wybrać miejsce na miejskie plażowanie. Wszak naukowcy dowodzą, że zawartość witaminy D w organizmie czyni cuda i nawet koronowany wirus się jej boi.  Słońca, zatem, słońca! Domaga się udręczone nie zimą i nie wiosną ciało oraz dusza ma.

Ruszam w ulubione miejsce dotychczas przyjazne mieszczuchom spragnionym trawy, rzecznej bryzy oraz słońca. I cóż widzę? Zasieki… Ogrodzenia z metalowej siatki, liczne zakazy wstępu i szlabany. Zamarły w bezruchu górski tor kajakowy, zagrodzony wstęp do strefy relaksu nad starorzeczem Wisły, wyłączony z użytkowania obszerny parking gdzie można było zachować stosowny dystans „co drugiego miejsca”. Dla odwiedzających pozostawiono skromny skrawek placu dla zuchwałych zmuszając do parkowania „drzwi w drzwi” i zderzak przy zderzaku.

100_9402

100_9403

100_9405

100_9406

Najgorsze jednak, że wraz z ograniczeniami terytorialnymi zapanowała tu niedobra aura która sprawia, że nawet dozwolone przycupnięcie w trawie i poddanie się łaskotaniu promykami słońca nie przynosi przyjemności. Nawet odechciało mi się dokumentowanie fotografią tych zasieków i ograniczeń.

A w trawie nic nie piszczało! Nic, a nic. Żadnej koleżanki mrówki, ani polującego na robaki ptaszka. Pomimo przyjaznej, letniej pogody, obecności niezbyt licznych spacerowiczów i rowerzystów mam wrażenie martwoty i zawieszenia bytu. Zadowolona jest chyba tylko Wisła bo leniwie sobie płynie, nie niepokojona wodnymi pojazdami i pokrzykiwaniem kajakarzy. Skontatowawszy to wszystko, prycham z niechęcią, niemo krzyczę: „Nie chcę tu być”!  Oddalam się.

W dodatku, pod koniec tego oddalania zepsuł mi się pojazd. Nie za długo potem, w centrum miasta nawałnica zniszczyła wielki balon widokowy. Wieczorem telewizja wyemitowała mecz piłkarski z udziałem gwiazd ligi włoskiej rozgrywany w ciszy trybun. Łeeee…

Fatum covidowe czy magia 13 dnia miesiąca? Gdzie jest obietnica, że „jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie”?

Czekam na noc świętojańską aby odczynić uroki.

 

Logo blogspotowetu też buszowanie w trawie

16 myśli na temat “Co w plażowej trawie piszczy? Sprawdzam!

  1. Myślisz, że odczynianie uroków co pomoże?
    To miejsce nie jest już przyjazne z tymi zasiekami, jeszcze tylko drutu kolczastego brakuje. Jeszcze trochę, a spacerowanie brzegiem będzie etapami, bo w środek wjedzie jakaś zagroda, przegroda lub brama. Zdjęcia piękne, patrzę zachwycona, bo te tereny nie są mi znane, mieszkam po drugiej stronie, więc siłą rzeczy znam północ miasta.
    Serdeczności zasyłam

    Polubienie

    1. Odczynić uroki nie zaszkodzi:)) Może ktoś się ocknie i zdejmie te druty oraz uruchomi napęd wody w torze kajakowym bo się tam żaby zalęgną wkrótce!
      Zapraszam na południe:))

      Polubione przez 1 osoba

    1. Witaj Świechno, miło, że jesteś:)) Industrialność tworzą owe zasieki i szlabany. W normalnym czasie jest tu o wiele przyjemniej. Można wylegiwać się na łączce, obserwować wyczyny kajaków górskich i czuć zapach wody. W zakątku starorzecza panuje sielski spokój sprzyjający kontemplacji. Jak na podmiejski teren to całkiem nieźle pod warunkiem, że nie ma tych drucianych siatek!

      Polubione przez 1 osoba

  2. Wczoraj dopiero dowiiedzialem sie ze witamina D jest potrzebna do wyprodikowania wlasnego sterydu ktory chroni przezd zapaleniami (inflammation) Latalem co roku z Australi do Polski ale do wrzesnia nie lataja do Australi ani z Australi zadne samoloty. Nawet ludzie nie moga sie przemieszczac z jednego stanu do drugiego. Taki Slask w Polsce toby w Australi odgrodzili aby tam wymarli lub wyzdrowieli ludzie. Przez caly czas w Australi wymarlo tylko 102 osoby a w Polsce ponad 1500 I dalej umieraja 10 lub 20 dziennie. Nawet jak otworza Australie to bede sie bal leciec do Polski bo nie chce umrzec. Poczekam na szczepionke.

    Polubienie

    1. Witamina D jest bardzo potrzebna. Trzeba spokojnie czekać z decyzją o lataniu, w Polsce jest dziwna walka z wirusem. Niestety na wszystkie działania wpływ ma kampania wyborcza. Trudno wierzyć w rzetelność informacji i racjonalne decyzje.

      Polubienie

      1. WEiem o tym i nie chce leciec do Polski aby narazac swoje zycie. Niby jestem mlodym struszkiem ale mysle ze Covid 19 by mogl mnie zabic. W Australi mam lepsza opieke medyczna niz w Polsce. Przepraszam ze to mowie. Ale w Australi musze tez przebierac wsrod lekarzy. Jedna lekarka sie wkurwila na mnie bo powietwiowalem czy napewno mam osteporose. Raczej powiedzialnym ze osteoporozxe mmaj ludzxier wiku 80 lat. Ale poszedlem do innego lekarza ktor wyslal mnie na przeswietleni rentgenem aby ustalic czy mam osteoporoze czy teznie, I takiego lekarza szanuje. Najgorsi sa lekarze ktorzy wyemigrowali z Wielkiej Brytani i tu udaja Bogow – panow zycia i smierci.

        Polubienie

Dodaj komentarz