Kalendarz jest nieubłagany i wskazuje na koniec lata. Sprawdzam co na to Matka Natura! Niewielki spacer w pobliskie, leśne ostępy ma dać odpowiedź. I oto co widzę? Słoneczne refleksy prześwietlają zielone jeszcze liście. Drzewka, które jeszcze tak niedawno /!/ sięgały mi do ramion teraz strzelają już w niebo. Gromada niedawnych dzieciaków uganiająca się wśród młodziutkich sosenek i brzózek teraz dostojnym krokiem przechadza się po żwirowanych alejkach i może poszerzać wiedzę dendrologiczną oraz ekologiczną:)) Na naukę nie jest jeszcze za późno! Idźmy dalej, ciesząc się, że jeszcze bez pomocy laski, w poszukiwaniu oznak jesieni.





Jest, jest! Czerwona jarzębina. Nikt już nie robi z niej korali… Nie nawleka na nitkę bo kto dziś potrafi utrzymać igłę w palcach? Nie, żeby z powodu wieku, ale tak w ogóle ręczne szycie mało przydatne jest. Nie pamiętam kiedy przyszywałam guzik albo reperowałam nadpruty szew? Jarzębinę podziwiam więc zadzierając głowę mocno do góry i nucąc starodawną piosenkę: „Jarzębino czerwona…” A po korale sięgnę do szkatułki w domowej szufladzie zadowolona, że już nie muszę za pomocą ślicznego drzewka rozstrzygać problemu „któremu serce dać”.

Na obrzeżach parku, za płotem rozległego domostwa, dostrzegłam obsypaną owocami jabłoń. Bardzo dekoracyjny element początku jesieni. Robię więc fotograficzny pstryk wspominając jak to w dzieciństwie popularne były wyprawy „na grandę” w celu pozyskania jabłek z cudzego ogrodu. Trochę to łobuzerskie były wybryki spowodowane chyba atawistyczną potrzebą polowania? Nie byliśmy przecież tak bardzo spragnieni owoców ani głodni – liczyła się zdobycz. Oczywiście grzeczne dziewczynki tylko asystowały:))

No cóż, zbieram „nie wiadomo po co” dorodne żołędzie, które czasem spadają wprost na głowy kontemplujących ostatni letni dzień spacerowiczów. Kasztanów w tej okolicy brak co sprawia, że mniej mam takich zbędnych skarbów ze spaceru. Ufff… Trzeba pogodzić się z nadciągającym szelestem kolorowych liści pod stopami. Ech… Byle do wiosny!

Piękna ta Polska Jesień pełna słońca, szkoda tylko, że dzień coraz krótszy.
PolubieniePolubienie
I wieczory co raz bardziej zimne…Brr….
PolubieniePolubienie
W Stanach poranki są wyjątkowo chłodne, może ze dwa stopnie powyżej zera. Czas mi wracać na południe.
PolubieniePolubienie
Ja myślę, że czas zapadać w zimowy sen:))
PolubieniePolubienie
Jaki zimowy sen???!!! Aaa, hej na sanki koleżanki w zimnie, to kto pójdzie, ha?
PolubieniePolubienie
Aaaa… Na sanki to się obudzimy!
PolubieniePolubienie
W czasie ostatniego pobytu na działce, żona robiła wnuczkom bransolety z sitowia. Radość wielka, bo ekologiczne.
PolubieniePolubienie
Cudowna lekcja ekologii dla dzieci. Wianek z ziół na główkę, korale z jarzębiny i leśna rusałka gotowa!
PolubieniePolubienie
Coś w tym roku skromnie w kopcu Mrówki. Tylko żołędzie? A gdzie jakieś słoiki na zimę, ha?
PolubieniePolubienie
Wystąpiły ograniczenia w ilości konsumentów. Pandemia winna!
PolubieniePolubienie
Czy to jesień już?
Nie, droga Mrówko. Zima! I to zima na całego, o!
PolubieniePolubienie
Aż mi łapki poczerwieniały z zimna. Brrr….
PolubieniePolubienie
Wsiadaj na sanki i zasuwaj, już zima, a Ciebie nie ma. Czas rzucić śnieżką i dobrym słowem. Dość jesieniowania, wiosna za rogiem, a Ty ciekawie piszesz.
Serdeczności
PolubieniePolubienie
Masz rację, czas coś na zimowo:))
PolubieniePolubienie