Zagadało do mnie, zachęciło, pustą bramką zaklekotało i na spotkanie zaprosiło, boisko z bratniego bloga Posiaduszki u alElli
Biegnąc na „moje” boisko, okoliczne drzewa i krzewy ustroiłam na biało, aby było ładnie.

Oto jestem już tuż, tuż.

A dalej to już trawa, drzewa, trawa, trawa… Równo, gładko, po piłkarsku w pasy wystrzyżona murawa.



Ach, jak to czysto, równo, gładko i bez śladu kibolskiego wandalizmu. Nooo… Nie zawsze tak tu było. Ale po kolei…
Zaczęło się w latach dwudziestych ubiegłego wieku od zwykłego kopania piłki w wykonaniu mieszkających w okolicy mężczyzn, głównie robotników i młodzież. Tak się w tym kopaniu rozmiłowali, że wkrótce Klub Sportowy założyli, który trwał i trwał przez długie lata, nawet w te wojenne. Bardzo pomagał patronat pobliskiej Fabryki Sody Solvay. Po wojnie, piłkarze i ich wierni kibice w ramach „czynów społecznych” zbudowali sobie prawdziwy Stadion co się zowie! Oczywiście w standardzie ówczesnych boisk czwarto, pięcio lub ileś tam ligowych. Takiego go pamiętam z dziecięcych lat: pośrodku zielony plac i bramki, trawiasto-betonowe amfiteatralnie sytuowane siedziska dla kibiców i drewniana buda ze schodkami (chyba dla sędziów?) a wokół boiska bieżnia wysypana żużlem. Bo zawody motorowe tu też bywały. Pamiętam do dziś zapach rozgrzanego żużlowego pyłu wydobywającego się spod kół stalowych rumaków. I ten ryk maszyn…
O, zachował się fragment betonowego schodka wyznaczającego trybunę dla kibiców 🙂

Od zawsze miejsce to nazywano Stadionem. Żadne tam boisko. Nawet gdy już zlikwidowano zawody żużlowe, nawet w okresach finansowych i inwestycyjnych niedostatków. Bywało tu obskurnie i brudno, bywały tu zgrupowania amatorów picia piwa z flaszek. Oczywiście wieczorami, bo za dnia i letnią porą odbywały się tu lekcje Wychowania Fizycznego dla dzieci z pobliskiej Szkoły Podstawowej. Och, nie wspominam tego miło. Nie lubiłam biegania na bieżni, skoków w dal na boiskowej murawie oraz przebierania się w krótkie, granatowe szarawary z gumką. Brrr… Spodenki były uszyte i błyszczącej podszewki, a stój gimnastyczny uzupełniała biała koszulka i tenisówki. Czasem, gdy „Pani od WF” miała dobry humor pozwalała na zabawę w Podchody zamiast lekkoatletycznych ćwiczeń. Takie chowanie się w okolicznych krzakach bardziej mi odpowiadało:)




Całkiem „na bogato”. Trzeba przyznać, że miasto dba i inwestuje w obiekty na tym stadionie. Jest to teren dostępny dla wszystkich do rekreacji i małego sportu. Tylko główna płyta boiska zamknięta, ale jest otwarty „na okrągło” kort tenisowy, boisko do siatkówki plażowej, małe boisko piłkarskie i zakątek z urządzeniami podobnymi do parku linowego. Kryta balonem hala do treningów zimowych. Działa nadal ten leciwy i zacny już Klub Sportowy, Szkółka Piłkarska dla dzieci i wiele jeszcze innych działalności. A czasem organizowane są okolicznościowe imprezki kulturalne dla mieszkańców w stylu rodzinnych pikników. No to ja też tam mogę trochę poużywać tej murawy i poskakać po zabytkowych oraz nowoczesnych trybunach dla kibica? Mogę nawet podglądać zajęcia młodocianych piłkarzy ( och, jak te dzieciaki po trawie brykają!) gdy już tu powrócą. I może powyginać się troszkę na uboczu? Nawet wypatrzyłam takie miejsce, na skraju zabytkowych trybun, w lekkim dołku w dodatku ozdobione kaczeńcami oraz stokrotkami. Dla mnie jak ulał! Nie jest nigdzie napisane, że wstęp tylko dla młodzieży!
Hej, hej blogowy, boiskowy przyjacielu! Macham z daleka i pytam czy też jest ci smutno z powodu braku piłkarskich kopów w piłkę na murawie? Czy też tęsknisz za gwarem dzieciaków z piłkarskiej szkółki? Czy chcesz usłyszeć donośny gwizdek sędziego i krzyczących na trybunach kibiców? Bo ja bardzo… Ta cisza aż mi w uszach dzwoni.

Klik dobry:)
Wyobraziłam sobie Mrówkę w szarawarach, jak buszuje w stokrotkach i kaczeńcach. 🙂 🙂 🙂
Cześć i chwała pracowitej Mrówce z okazji Święta Pracy!
A kto jest bardziej pracowity? Mrówka czy pszczółka?
Otóż Mówka, bo nie traci czasu na bzykanie, o!
PolubieniePolubienie
A może by tak jednak pobzykać??? Zapytam pszczółki czy warto!
Szarawarom mówię stanowcze NIE!
PolubieniePolubienie
Pamietam i ja taki stadion z mojego rodzinnego miasta. Klub niestety ponoć już nie istnieje a stadion z tego co wiem chcą przeflancować na centrum handlowe. Nie wiem jak się to wszystko skończyło ale stadion mam wciąż przed oczami. Kiedyś to wszystko miało w sobie serce … teraz przeflancowali na pieniądze … smutny znak czasu. Ale Twoim wlodarzom tylko bić brawo, że o stadion jednak dbają … może kiedyś będzie tu mistrz Polski. 😃😃😃
PolubieniePolubienie
Obserwowałam kiedyś zajęcia Dziecięcej Szkółki Piłkarskiej. Byłam zachwycona sposobem w jaki zajmowali się dzieciakami trenerzy piłkarscy. Było bieganie za piłką, zabawy zręcznościowe i wzmacniające i nie zabrakło pogadanki na temat zasad fair play i boiskowego savoir vivre. Z jakim zapałem te dzieciaki (chłopcy i dziewczynki) wykonywały polecenia trenerów, jak pokazywały sportową waleczność! Piękne widowisko.
Poprzednia ekipa rządząca realizowała piękny program budowy boisk w gminach. Powstało dzięki temu wiele świetnych obiektów zwanych Orlikami. Może i Twoje boisko spotkał taki świetlany los?
PolubieniePolubienie
Kto wie, może i stadion z mojego miasta się uratował. Premier poprzedniej ekipy lubił sport w szczególności gałę. Ta banda niczego nie lubi, oprócz kasy, która im się należy.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ta ekipa miała plan budowy strzelnic w każdej gminie. Symptomatyczne, prawda?
Na szczęście chyba zrezygnowali bo nic się na ten temat nie mówi.
PolubieniePolubienie
Jeszcze przed remontem za czasów komuny strzelałem tu gole w ramach ligi TKKF-u. Nawierzchnia była dużo gorsza. Sędziował profesor „Badyl”.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Na moim boisku grałeś??? Nie znam Badyla:((
PolubieniePolubienie
Władysiuk
PolubieniePolubienie
Nic mi to nazwisko nie mówi, ale zapewne nie był to „sędzia kalosz”:))
PolubieniePolubione przez 1 osoba