Zabieram Was dziś w podróż niedaleką w przestrzeni lecz odległą w czasie. Podróż tramwajem…
Dla mrówki miejskiej, wychowanej w epoce PRL – tramwaj to pojazd K U L T O W Y
Dlaczego?
Po pierwsze: to była nobilitacja do świata dorosłych. Nadszedł czas, aby z pobliskiej Podstawówki osiągalnej pieszo, zacząć dojeżdżać tramwajem do L i c e u m !!!
Po drugie: codzienne podróże w gronie rówieśników były powodem niezapomnianych przeżyć. Ile się tam działo !!!
Po trzecie: innych środków komunikacji nie było !!!
Wsiadajmy zatem, właśnie podjechał supernowoczesny, niebieski
Zapala się zielone światło….
Bim… Bom…! Z głośnika rozlega się bardzo przyjemny głos Grzegorza Turnaua : „na ulicy Brackiej pada deszcz ale ja zapraszam na wspólną podróż tramwajem linii 8 . Następny przystanek : SOLVAY”
Mijamy rozległy teren dawnej Fabryki Sody, znanej szeroko z faktu, że tu właśnie, w czasie okupacji niemieckiej, pracował Karol Wojtyła. Dziś fabryki już nie ma, a na jej miejsce postawiono Hipermarket, ba, dwa, a nawet trzy Hipermarkety pełne zadowolonych, sytych rodaków popychających wyładowane po brzegi kosze zakupów.
Bimm…Bom….. następny przystanek: „Sanktuarium Bożego Miłosierdzia”
To od niedawna. Wcześniej nikt o Sanktuarium nie mówił, choć klasztor Siostry Faustyny stał tu „od zawsze”. Wcześniej, najważniejsza była tu stacja PKP. Ważna, bo stanowiła punkt przeładunkowy zaopatrzenia miasta w żywność. To tu, wiejskie kobiety przybywające z okolicznych wiosek, wkraczały do naszego tramwaju z koszami pełnymi jedzenia. Kobiety głośno się nawoływały, dźwięczały bańki z mlekiem, ptactwo gdakało, gęgało… całe to towarzystwo jechało na plac targowy w centrum miasta. My, ówczesna młodzież krzywiliśmy się z niesmakiem widząc wielkie kosze owinięte w białe prześcieradła, za pomocą których były one mocowane na plecach okutanych w chusty kobiet. Wokół tych kobiet oraz ich tobołków roznosił się specyficzny zapach skisłego mleka , bardzo drażniący nasze „inteligenckie” nosy. No i ta walka o miejsce na pomoście gdzie zazwyczaj rozkładaliśmy szkolne teczki oraz zeszyty aby w czasie podróży jeszcze czegoś się douczyć na dzisiejsze lekcje.
Bim…Bom….następny przystanek : „Łagiewniki!”
Teraz to mamy dobrze, tory tramwajowe biegną bokiem, równolegle do jezdni nie przeszkadzając ruchowi samochodów. Były takie czasy, że tramwaj musiał tu przystawać aby przepuścić wagoniki kolejki wąskotorowej transportującej kamień wapienny z kamieniołomu do Fabryki Sody.Nieraz zdarzało się wykolejenie i wagoniki zbierano, rozsypane po całej jezdni. Przerwa w komunikacji długa. Super !!! Z czystym sumieniem możemy spóźnić się na lekcje.
Bimm…Bom… następny przystanek: „Rzemieślnicza”
Naprzeciw mnie zasiada……. hmmmm… Bardzo Przystojny Pan. Czyste spojrzenie brązowych oczu, subtelny zapach bardzo męskiej wody toaletowej,zadbane dłonie ….ach… dlaczego puls przyspiesza????
Nieee, to nie ten chłopak….. dawno, dawno temu wypatrzony przez moje nastoletnie oczy. Oczekiwany i pojawiający się codziennie na tym przystanku, w dziewczęcych marzeniach: mój towarzysz i przyjaciel. W rzeczywistości : ktoś nie zwracający na mnie uwagi, nie zdający sobie sprawy, że powoduje przyspieszone bicie serca stojącej obok dziewczyny. Nigdy nie wystarczyło odwagi aby zagadać, zacząć znajomość…cóż niespełniona, tramwajowa miłość …….
Bimm…Boom… następny przystanek: „Rondo Matecznego”
Tu postoimy nieco dłużej bo to duże skrzyżowanie i ruch regulują światła. Jest czas aby przyjrzeć się współpasażerom. Do wagonu wkracza właśnie grupka młodzieży szkolnej. Rozmawiają o swojej szkole, najchętniej obmawiając nauczycieli. Jest mi trochę nieswojo, bom sama belfer, nie chciałabym usłyszeć o sobie tego co słyszę teraz. No i jest temat do przemyśleń natury zawodowej. Ta młodzież ma wiele racji…
Obok słychać sygnał telefonu. Chcąc- niechcąc muszę wysłuchać całej rozmowy i poznać najnowszy problem współpasażerki. Drobiazg, cierpnę jednak gdy owa Pani głośno i wyraźnie dyktuje swój nr telefonu. A ochrona danych osobowych?????? Na szczęście nikt nie notował ale może ktoś nagrywa? Wobec wszechobecnej elektroniki nie można czuć się bezpiecznie.
Ruszamy. Nadal obserwuję pasażerów. Makijaż młodych dziewcząt, sposób uczesania kobiet, ich ubiór i sposób poruszania się. Na tej podstawie układam historie życia tych osób….Ciekawe zajęcie w podróży..
Bimm…Boom… następny przystanek: „Smolki”
To nazwa niewielkiej uliczki przylegającej do przystanku. I tu, w tym niepozornym miejscu, do wagonu wkracza ZNANA OSOBA. Popularny w lokalnej telewizji reporter. Wszak nieopodal mieści się siedziba Regionalnej TV. Więc pewnie wraca z pracy. Siada obok i… czuję niemiły, knajpiany zapach. Mieszanka dymu tytoniowego oraz piwa. Więc może jednak nie wraca z pracy??? Znany Reporter, z sykiem, otwiera puszkę napoju. Wyciągam szyję usiłując zidentyfikować rodzaj napoju…nie…nie jest to piwo, a raczej napój energetyzujący…????Ale cóż widzę, ręce tego człowieka niebezpiecznie drżą !!! Tak bardzo, że nie jest w stanie utrzymać wyjętej z torby książki. Wyobraźnia pracuje: zmęczenie, choroba czy alkoholizm????? Proszę Pana: coś z Panem jest nie tak! Ale to w końcu nie moja sprawa. W telewizji jednak nie wszystko widać.
Bimm…Boom…..następny przystanek: „Korona” ……
……i tak przez całe miasto bo trasa to długa. Na koniec aksamitny głos Grzegorza Turnaua dziękuje za wspólną podróż. Następna linia czaruje głosem Anny Dymnej. Nie, to nie jest żadna reklama, to sposób na promocję miasta – moim zdaniem bardzo miły i oryginalny sposób.
Już koniec podróży tramwajowej. Jutro muszę przesiąść się do samochodu. Podróżować zamknięta w niewielkiej przestrzeni mając tylko siebie do towarzystwa , zwykłą radiową „łupankę” do posłuchania, a innych samotnych kierowców do mijania…..
Ach, takie czasy….
No i tak, że podróż …sentymentalna. A ileż w tym głębokiej treści… Przy okazji czytania notki mile wspomniałam wyczekiwanie na przystankach… rozmowy z ludźmi wspólnie czekającymi… ploteczki z okolicy… Kto się urodził… kto wziął ślub… kto się rozwiódł, czy wyprowadził z osiedla… Samotna podróż samochodem pozbawiła nas tych kontaktów, choć ma swoje plusy.Notka jest urocza, po prostu B O S K A 🙂
PolubieniePolubienie
A za głos Grzegorza Turnaua i Anny Dymnej w tramwajach wielkie BRAWA dla KRAKOWA !!!
PolubieniePolubienie
czytając wspominałam jazdy autobusem dalekobieznym marki SAN, podskakując na wybojach, co miasteczko dosiadały się panie z koszami pelnymi gęgającego, kwaczącego towaru. To były czasy, które wspominam z rozrzewnieniem, te tramwaje z otartymi drzwiami i lumi stojącymi na stopniach jak w filmie „DOM”. Nie wiem teraz czy się smucić czy cieszyć że czasy się zmieniły.
PolubieniePolubienie
Cieszmy się,że czasy żywego towaru w tramwaju odeszły…ale powspominać też warto. Było…po prostu inaczej.Każde pokolenie ma coś takiego co przeminęło i „se ne wrati”…Dziękuję za miłe słowa!A już myślałam,że zganicie mnie za tego Przystojnego Pana!
PolubieniePolubienie
pieknie piszesz. lubie czytac takie opowiesci.to bardzo ciekawe jest.pisz, a bede czesciej wpadal.pozdrawiam.pawel (klakierek)
PolubieniePolubienie
Bardzo przepraszam, czy mogę zapytać, kiedy będzie kolejna notka? Doczekać się nie mogę.
PolubieniePolubienie
No tak mamy podobne wspomnienia .Mił się wspomina .Dziękuję zw odwiedziny i komentarze na moim blogu.PRL a dodałem do polecanych.
PolubieniePolubienie