Dynamiczna, letnia pogoda nie zatrzymała mnie w dziele kolekcjonowania krakowskich kopców. Przyszła kolej na Kopiec Kościuszki, który góruje nad miastem od 1823 roku. Choć dziś myślę, że wspięcie się na czubek kopca w chwili zagrożenia burzowego było lekkomyślne.
Nawet, krocząc cienistą Aleją Waszyngtona zastanawiałam się, czy odpowiednie służby nie zakażą wejścia na szczyt? Ale gdzie tam! Zapraszamy! Witamy! Chętnie kasujemy opłatę za bilety, nawet te ulgowe dla seniora!
No tak, ale moja pełna rozterek wędrówka ku Kościuszce odbyła się na długo przed burzową tragedią na Giewoncie… Kraków to nie Tatry, Kopiec to nie Giewont, a i zabezpieczenia anty pioruńskie na pewno są tu doskonałe, lecz patrząc teraz na sterczący w górę, wilgotny głaz, trochę mi nieswojo…
Ale skoro przeżyłam w zdrowiu i pogodzie ducha dziarsko wołam: Wstąpmy na tą górę!
Ufff… Jestem na szczycie i napawam się widokiem na cztery strony świata:))
A tu, daleko, daleko na horyzoncie zobaczyć można kolejny do mojej kolekcji kopiec – poświęcony Józefowi Piłsudskiemu. Z pewną nieśmiałością przyznam, że jakoś niespieszno mi go odwiedzić. Nie umiem podać przyczyny braku entuzjazmu. Może kiedyś mi się odmieni.
Na razie, wszystkim krakowskim kopcom mówię: Pa!
Klik dobry:)
Tak wysoko jeszcze u Mrówki nie byłam. 🙂
Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubienie
Chyba doceniasz mrówcze dreptanie wąską ścieżką bez trzymanki?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oczywiście, że doceniam. Podziwiam wręcz!
PolubieniePolubienie
A wiesz, że ścieżka na szczyt kopca jest tak profilowana, że w razie potknięcia upada się w kierunku kopca a nie na zewnątrz. Nie próbowałam ale tak mówią:))
PolubieniePolubienie
Dopiero teraz uzmysłowiłam sobie, jak dawno tam nie byłam. Wnuki wyrosły, więc nie ma z kim…
Serdeczności
PolubieniePolubienie
Jak to nie ma z kim? A pan Dulski to miał towarzystwo?
PolubieniePolubienie