Jest jeszcze ciemno , wzdłuż drogi majaczą wytęsknione i wymarzone palmy !
Wyjeżdżamy z miasta, palmy znikają i widzę….tak widzę już pustynię. Piach, skały…jeszcze nie czuję żaru rozpalonego słońcem piasku ale już go instynktownie wyczuwam..Tak to wygląda w blasku dnia
Stop. Zatrzymujemy się przed okazałą bramą z nazwą naszego hotelu. Ale za bramą…nie ma nic ! Rozległy plac, wokół bujny ogród palmowy, a hotel ????
Jest wprawdzie budynek Recepcji , cały błyszczący marmurem i rozkosznie chłodny. Jesteśmy jedynymi gośćmi, którzy przybyli tej nocy, więc formalności trwają krótko. Pac….biała opaska na rękę, klucz do drugiej ręki i prowadzą nas w głąb owego rajskiego ogrodu. Nasz pokój to malutki domek ukryty wśród palm. Nazajutrz widzę,że takich domków jest niepoliczona ilość , ale wszystkie dyskretnie ukryte i rozrzucone na ogromnym terenie.
Rankiem instynkt harcerza każe sprawdzić otoczenie ,a zwłaszcza rośliny : czy aby prawdziwe ? Drzewa i krzewy – prawdziwe. Natomiast trawnik budzi wątpliwości, przypomina plastikową gąbkę… w istocie jest to dywan z darni , pod którym wije się plątanina rurek i przewodów zasilających w wodę i inne składniki mineralne potrzebne trawie do życia. Pod spodem jest wszak pustynia ! ! ! ! !
Hotel ,jako wielki wielopiętrowy budynek nie istnieje, ale nasze małe domeczki są bardzo przytulne, czyste i wygodne.Wspaniale działa klimatyzacja i nie brak nam wody , choć to pustynia !
Z tarasu Restauracji schodzimy bezpośrednio na plażę…..
A tam, szereg stanowisk „opalaczy” wygodne leżaki, plecione parasole. Szukam wolnego leżaka, wędruję wzdłuż i wszerz rozległej plaży i…nic ! Nie ma dla mnie miejsca ! ! ! Rozpacz i żal, ale dowiaduję się, że dobre stanowisko leżakowe należy rezerwować wczesnym rankiem. Jak bardzo wczesnym, przekonuję się po kilku nieudanych próbach i już wiem….trzeba wstać o 6, obejrzeć cudowny wschód słońca , położyć ręcznik na leżaku i….można wrócić do łóżka na ostatnią rundę snu. Leżak „zaklepany” na cały dzień zawsze wolny czeka !
Kolejna atrakcja to – ogromna restauracja -jadalnia, a tu , stanowisko z płytą do grillowania. Nic nadzwyczajnego – ale jaki kucharz tam pracuje ! ! ! ! ! Młodzieniec tak wielkiej urody jakiej jeszcze „na żywo” nie widziałam . Zastrzegam, że moje zachwyty mają podłoże wyłącznie estetyczne bez żadnych romansowo-erotycznych podtekstów ! Młody, urodziwy, egipski kucharz i jego wystudiowane , wyćwiczone a jednak….zmysłowe i tajemnicze „haaaj…..” wypowiadane od czasu do czasu podczas wbijania jajek na rozgrzaną płytę grilla…olśniewający uśmiech…
W takich okolicznościach można połknąć nawet truciznę…. Przypominał nakręconą pozytywkę postawioną tu dla ozdoby i uciechy turystów. Był prawdziwą , żywą dekoracją !
Nie odważyłam się poprosić o pozwolenie zrobienia foto ze względów …pedagogicznych ! A, niech sobie nie myśli,że takie cudo jest /a jest/ jeszcze mu się, młokosowi w głowie przewróci / na pewno już się przewróciło/
Ot i wyszła natura belfra ze mnie !
„Z dziecinną radością”…. podstawiam wciąż szklankę pod kranik, z którego tryska zimna, orzeźwiająca woda mineralna…takie kraniki są wszędzie..na plaży też, więc spijam hektolitry owej wody wbrew piosence : „ nie ma , nie ma wody na pustyni….”
Z rozkoszą kontempluję afrykański wieczór, aż tu nagle…..przypominam sobie, że już dwukrotnie umyłam zęby wodą wprost z kranu. Wbrew wyczytanym na forum przykazaniom , że należy używać wody przegotowanej. Zabrana w tym celu grzałka leży spokojnie w walizce, a ja…….już czuję , że zachoruję…..że Zemsta Faraona jest tuż, tuż…..
W chłodnym pokoju, zasypiam jednak jak aniołek i rano budzę się zdrowa jak rybka więc już więcej nie zawracam sobie głowy gotowaniem wody !
Nie taki Faraon straszny jak go malują !
dla wędrownej mrówki, mrówcza muzyka: http://www.myspace.com/nudeantsserdecznie pozdrawiam)
PolubieniePolubienie
Hejka, widzę że mrówka lubi też afrykańskie klimaty. Wprawdzie w Egipcie jeszcze nie byłam, ale wszystko przede mną. A zemsta Faraona – widocznie nie jest pisana każdemu. A my możemy się cieszyć, że Nasza Mrówka poleciała i wróciła szczęśliwie z plecakiem pełnym nowych opowieści.
PolubieniePolubienie
Witam po powrocie. W naszej wsi woda z własnego źródła też od czasu do czasu wywołuje u nas zemstę Franka . Bywa śmiesznie !
PolubieniePolubienie
Śmieszno i straszno…jak sądzę. Pozostaje jednak gotowanie wody…..widać żadne źródło niepewne
PolubieniePolubienie
Plaża hotelowa wprost imponująca!I ta pustynia wokół…
PolubieniePolubienie
Noooo….. najładniejsza plaża w całej Hurgardzie. Ale nie wszyscy lubią taki spokój i ciszę, niektórym brak wakacyjnego zgiełku, cóż kwestia gustu…….
PolubieniePolubienie